Każdy kto chociaż
przez minutę pracował w urzędzie wie, ze najważniejsze jest szybkie rozpoznanie
terenu i analiza, kto z kim dlaczego kiedy po co w jakim celu. Cała kasta
urzędnicza podzielona jest tak jak społeczeństwo na tych którzy ciągnął wóz,
tych którzy na nim siedzą i tych którzy zaciągają ręczny. Jak łatwo się
domyślić najmniej liczna jest pierwsza grupa. W grupie 30 osób zazwyczaj 2
ogarniają temat. Druga grupa to trochę maruderzy, wielbłądy, któreprzychodzą co
dziennie, żeby szybko wyjść, nie zależy im, mają swoje priorytety i nie są one
związane z pracą, takie o szaraki urzędnicze, którzy nigdy nie wskoczą na
stołek kierowniczy i nie dostaną więcej niż 2500 na rękę. Najgorsza i
najniebezpieczniejsza jest jednak grupa nr 3…
…polityczność
administracji jest jej największym problemem, którego nikt nie chce się
pozbyć. To logiczne…każdy chce otaczać
się ludzi, których zna, z którymi pije wódke, których dzieci chodzą do tej
samej szkoły a żony do vero mody na torebki. Dlatego w urzędach bez względu na
szczebel: samorządowy, rządowy, itp. tworzą się klany, koterie, towarzystwa
wzajemnej adoracji różnej maści. Dlatego trzeba być cholernie ostrożnym z kim
się przystaje i co się mówi (a w przypadku kobiety jak się ubiera).
Ech... zatruta atmosfera w pracy :(
OdpowiedzUsuń